niedziela, 5 czerwca 2016

Chwila wytchnienia

Zaniedbuję ostatnio bloga... niestety jednak mając taką ilość pracy, muszę ustalać priorytety. Zaglądam tu tak na prawdę w wolnych chwilach, a tych mam niezwykle mało ;)

Nareszcie udało mi się nieco odetchnąć. Teledysk gotowy, czeka na premierę, choreografia na występ gotowa... Teraz tylko próby i szlifowanie materiału. Zmobilizowało mnie to do małego podsumowania tego, co działo się u mnie przez ostatni rok, czy raczej 16 miesięcy, czyli czas od powrotu z Japonii.

Najbardziej widoczna zmiana to... moja waga :P Mój organizm wyraźnie nie polubił klimatu północnej Japonii albo tamtejszej diety, albo jednego i drugiego :D Mimo intensywnych treningów i spożywania domowych posiłków z naturanych produktów moja waga szalała i do domu wróciłam ważąc 56 kg... Po powrocie jednak wróciłam do swoich "polskich" nawyków żywieniowych i waga pomału wracał do normy. Tej wiosny wskazała 48 kg, czyli moją najlepszą wagę :) Oczywiście stale ćwiczę i pozostaję w formie, więc proszę mnie nie posądzać o utratę samych mięśni :P

Poniżej zdjęcie porównawcze. Wiem, że na tym pierwszym wiele nie widać, ale niestety nie zachowałam żadnych zdjęć z tego okresu ukazujących wyraźnie te nabyte kilogramy ;)


A inne zmiany? Jest ich mniej, niż to sobie zakładałam, ale i tak działo się sporo:

Natchniona przygodą, chciałam zmienić pracę. To się nie stało - nadal pracuję na etacie w korporacji, jednak udało się awansować i dostać wyraźną podwyżkę, co również dało mi wielką satysfakcję ;)

A co do pracy artystycznej, to trochę się podziało ;) Nagrałam i wyprodukowałam kilka utworów, nawiązałam różne współprace, występowałam tu i tam... Oczywiście ciągle mi mało, stąd też taki zapał do dalszej pracy: uczęszczanie na zajęcia z emisji głosu, kolejny teledysk, współpraca z tancerkami. 

Po co to wszystko? Bo uwielbiam to, co robię... bo każdy występ dodaje mi skrzydeł... bo gdy śpiewam, to czuję, że żyję... Jeśli też macie jakąś życiową pasję, to wiecie, co mam na myśli :)




środa, 24 lutego 2016

Paryski weekend

Czas na obiecaną relację z weekendu w Paryżu :) 
Miasto to odwiedziłam po raz drugi i zamysł był taki, by nie zwiedzać kolejnych muzeów, a raczej poobserwować paryskie zycie i nieco z niego zasmakować. Dlatego głównie spacerowaliśmy i odwiedzaliśmy co ciekawsze miejsca, o których poniżej ;)

Nasz hotel zlokalizowany był w samym sercu 18tej dzielnicy Paryża, czyli na wzgórzu Montmartre. To moja ulubiona dzielnica ze względu na artystyczna historię i piękna, zabytkową architekturę, która nie jest tak klasyczna, jak w centrum miasta. Montmartre słynie z winnic (została już tylko jedna) i wiatraków - na zdjęciu restauracja Moulin de la Galette:

Dzielnica słynie z punktu widokowego - schodów u stóp bazyliki Sacre Coeur:


Panorama miasta ze schodów pod bazyliką:

To popularne miejsce na drinka na świeżym powietrzu - piwo lub (jak w naszym przypadku) wyborny, francuski cydr;)


Foto w oknie hotelowym, które urzekło mnie okiennicami :)

Taką "zabytkową" ścianę mieliśmy w pokoju;)

W niedzielę wybraliśmy się na typowe francuskie śniadanie do kawiarni serwującej ekologiczne jedzonko :) Nasze wspólne menu: croissant + naturalne dżemy, mleko z gorzką czekoladą, babeczka czekoladowa i herbata - poranne szaleństwo :P




Panoramę miasta mieliśmy okazję podziwiać z diabelskiego młyna umieszczonego na Placu Concorde. Ta atrakcja znajduje się tam od niedawna, ale polecam każdemu!


Widok na Sekwanę, wieżę Eiffla i Grande Palais:

Champse Elysees i La Defense w oddali:

Centrum miasta i Montmartre w tle

Opera Garnier:

Spacerkiem brzegiem Sekwany ku wieży Eiffla

Standardowe ujęcia na tle wieży :P


Poniedziałek zaczęliśmy od spaceru po Montmartre




Kolejny prezent urodzinowy - portret w pastelach od lokalnego artysty. Ładny, choc mało podobny - może artysta chciał mnie po prostu upiększyć :P


Następnie udali spacer od Centrum Pompidou:

Odwiedziliśmy także most zakochanych, znany m.in. z regularnych reportaży na temat wywożenia na złom poręczy, które już uginają się pod ciężarem zawieszonych na nich kłódek - legenda głosi bowiem, że taka kłódka zapewni stałość związku ;) Sfotografowałam także co ciekawsze kłódki ;)


Z mostu zakochanych szybko docieramy pod Notre Dame:

Oraz do ogrodu z tyłu katedry - ta strona budowali zdecydowanie bardziej mi sie podoba, a do tego nie ma tam tabunu turystów:

Następnie dotarliśmy do Panteonu:



Wieczorem z kolei siedzieliśmy przy stoliku na zewnątrz restauracji. Siedzenie na zewnątrz jest możliwe nawet w środku zimy dzięki specjalnemu ogrzewaniu.


żródło: http://www.terragalleria.com/images/france/fran42695.jpeg


Tak zakończył się ten piękny weekend... Wiem, że nie każdemu odpowiada klimat tego miasta, jednak ja jestem nim nadal zauroczona. Co prawda przykrym widokiem są obecnie patrole uzbrojonych żołnierzy, a z drugiej strony prowizoryczne obozy imigrantów rozbite pod mostami... Jednak nie chcę tutaj komentować sytuacji politycznej, a jedynie pokazać, co lubię w tym historycznym mieście :)


Na koniec ponownie zapraszam do obejrzenia teledysku zmontowanego ze zdjęć i wideo :)

niedziela, 14 lutego 2016

Paryskie urodziny + walentynki

Niedawno świętowałam urodziny, które spędziłam w Paryżu =) Oprócz cudownych wspomnień przywiozłam stamtąd mnóstwo zdjęć i filmów, które postanowiłam zmontować w amatorski teledysk do nowego utworu. Zapraszam do obejrzenia :) Jeśli się spodoba, to będę wdzięczna za "kciuk w górę" na youtube :)


W kolejnym wpisie opowiem więcej o samej wycieczce, jednak tym razem nawiążę do tematu Walentynek ;) Dla wielu osób to kontrowersyjny temat, nie chcą obchodzić tego dnia lub nie widzą ku temu powodu. Ja jednak nie mam nic przeciwko - uważam je za pretekst do spędzenia wspólnie czasu w ciekawy sposób. Jestem za to przeciwna kupowaniu komercyjnych prezentów.

W tym roku ja zapraszam mojego ukochanego do "pokoju zagadek", gdzie zostaniemy zamknięci i "uwolnimy się", jeśli rozszyfrujemy kolejne zagadki - nietypowo, ale myślę, że wspólne rozwiązywanie może być fajną przygodą :) Potem z kolei ja zostanę zaproszona na kolację do ulubionej indyjskiej restauracji. Takie ciekawe spędzenie czasu w ten dzień mi odpowiada;)

A jak Wy patrzycie na Walentynki? Obchodzicie je, czy bojkotujecie" :)

wtorek, 9 lutego 2016

Kupować czy naprawiać?

Jeszcze dla pokolenia naszych rodziców odpowiedź była prosta: zepsuty sprzęt RTV czy AGD zanosiło się do punktu napraw, do cieknącego kranu wzywało się fachowca, a dziurawe skarpety się cerowało. Dziś media promują model całkowicie odwrotny - telewizor wymienic wypada jeszcze przed upływem okresu gwarancji, bo pojawiaja się nowinki techniczne, samochody najlepiej zmieniać co kilka lat, nie wspominając o garderobie, którą wiele osób potrafi wymienić co sezon...

Refleksja na ten temat naszła mnie podczas zakupów z koleżanką, która była mocno zaskoczona na wieść, że nie zamierzam kupować na ten sezon nowych butów, bo te z poprzedniego roku są dobre, tylko muszę przykleić podeszwę, która zaczęła się odklejać. Uświadomiło mi to, że prawdopodobnie znalazłam sie w mniejszości - jako osoba "naprawiająca", a "nie-kupująca" ;) Ten fakt wcale mnie nie krępuje, a nawet chciałabym podjąc próbę zachęcenia wiekszej liczby osób do takiego podejścia.

Dlaczego warto naprawiać, zamiast kupować nowe?

Ekologia
Zapewne większość z Was zdaje sobie sprawę, że proces produkcji przemysłowej jest szkodliwy dla środowiska. Nie dotyczy to jedynie zakładów przemysłu ciężkiego, ale także przemysłu lekkiego, czyli produkcji odzieży, artykułów domowych itd. Fakt, że większość sieciówek produkuje swoje dobra w zakładach zlokalizowanych np. w krajach azjatyckich, gdzie ludzie pracują w szokujących warunkach to dodatkowy temat do dyskusji. Zanieczyszczanie środowiska przez procesy produkcyjne nie podlega natomiast dyskusji, a dotyczy tak samo odzieży, obuwia, AGD, RTV, samochodów itd.
Co więcej, sprzęt elektroniczny jest bardzo szybko wymieniany na nowszy i ogromne ilości elektrośmieci stwarzają kolejne zagrożenie.
Temat jest niewzykle obszerny, dlatego zainteresowanych zachęcę do dalszej lektury, np. tutaj:
http://ulicaekologiczna.pl/moda/ekologiczna-moda-czy-moda-na-eko/
http://www.ekonsument.pl/elektronika

Wymierające zawody
Zauważyliście, jak drastycznie zmniejsza się ilośc zakładów szewskich, szwalni, punktów naprawy sprzętu RTV itd? Powód jest oczywisty... W pogoni za nowymi trendami, często wolimy uznać usterke za wymówke do zakupu nowego sprzętu czy odzieży, niż naprawić stary. Tymczasem reperując kurtkę u krawcowej czy buty u szewca, wspieramy w ten drobniutki sposób ich działalność.
Niestety nie wszystko można już w taki sposób naprawić: np. producenci sprzętu TV chętnie utajniają instrukcje obsługi i schematy swoich urządzeń, by uniemożliwić naprawę poza własnym serwisem... Jeśli jednak dany sprzęt do naprawy sie nadaje, to go zreperujmy.

A co w sytuacji, kiedy po prostu chcemy kupić coś nowego? ;)
Oczywiście i ja lubię czasem kupić sobie coś ładnego, absolutnie nie chodze też w połatanym swetrze :P Jednak staram się przestrzegać w tych kwestiach pewnych zasad. Jeśli kupuję nowe rzeczy, to "pożytkuje" stare: pytam rodzinę i znajomych, czy znają kogos, kto potrzebuje uzywanych ubrań w dobrym stanie. Jeśli nie znajdę osoby w potrzebie, to wrzucam odzież do kontenera przeznaczongo w tym celu w nadziei, że faktycznie trafi do potrzebujących... Ubrania zniszczone przeznaczam na ścierki - dodatkowa korzyść to taka, że dzięki temu kupie mniej ściereczek "gotowych", a więc kolejna korzyść dla środowiska ;)
Staram się tez nadmiernie nie ulegac sezonowym modom, ale jak najczęściej kupować odzież, dodatki, meble i inne sprzęty w stylu klasycznym, ponadczasowym - by nie wstydzic sie ich używać za kilka miesięcy ;)

A jak to jest u Was? Jakie macie sposoby na ekologiczne zakupy? :)


środa, 6 stycznia 2016

Bananowy placek bez dodatku cukru, tłuszczu, bez glutenu i laktozy


Zgodnie z obietnicą, zaczynam dodawanie kolejnych lekkich przepisów :) Jak juz wspominałam, lekarz nakazał mi wykluczenia z jadłospisu potraw smażonych oraz słodyczy, co zmusza mnie do kombinowania w tej kwestii, bo słodkości lubię :P Jeden z moich ulubionych przepisów na dietetyczne ciacho to taki placek (można nazwać go również chlebkiem), do którego nie dodaję cukru ani tłuszczu, nie ma w nim też glutenu ani laktozy :)

Składniki:

-3 dojrzałe banany
-pół szklanki mąki pełnoziarnistej (ryżowa lub orkiszowa)
-pół szklanki mąki ziemniaczanej
4-5 jajek
pół szkalnki mieszanki bakalii, np. rodzynki, żurawina, orzechy nerkowca, migdały
-1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
-łyżka kakao
-szczypta kardamonu, cynamonu, imbiru (opcjonalnie)

Banany obieramy i rozgniatamy widelcem lub blendujemy. Oddzielamy żółtka od białek i osobno ubijamy (można pominąć ten etap, jednak dzięki temu ciasto będzie delikatniejsze). Żółtka łączymy z bananami, następnie stopniowo dodajemy mąki, sodę oraz przyprawy, a na koniec - bakalie. Po dokładnym wymieszaniu, delikatnie łączymy z pianą z białek, po czym niezwłocznie przkładamy masę do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczemy ok 45 minut w temperaturze 150 stopni przy termoobiegu.

Świetnie smakuje jako dodatek do herbaty, najlepiej - posmarowany naturalnym miodem lub dźemem ;)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Dawno mnie tu nie było...

Ten czas zleciał bardzo szybko - miałam ostatnio trochę występów, nagrywałam też nieco w studio i w domu. Ponadto w mojej biurowej korporacyjnej pracy trafił mi się awansik, więc musiałam nieco podkręcić tempo... I w ten sposób bloga nieco zaniedbałam, a przy okazji także zdrowie, bo nabawiłam się (po raz kolejny) problemów z żołądkiem i czeka mnie niebawem gastroskopia...
Zmusiło mnie to do uspokojenia się i uporządkowania swojej diety, planu dnia itd, by nadmiernie nie stresować i nie eksploatować organizmu. Jednocześnie odczuwam jednak żal, że mam tyle energii do działania, tyle pomysłów, a także motywacji, jednak mój organizm wyraźnie za mną nie nadąża :( Postanowiłam więc pogodzić się z faktem, że czas upływa niezależnie od moich chęci, w związku z czym jestem w stanie wykonać tylko pewną ograniczoną ilość aktywności... To zdecydowanie mniej, niż nakazuje mi ambicja, jednak muszę się z tym po prostu pogodzić...

Wystarczy jednak narzekań! Pozytywną stroną był fakt, że musiałam przestrzegać ścisłej diety również w święta, w skutek czego ten czas nie odbił się na mojej figurze negatywnie ;) 

Ponadto moge podzelic się z Wami moimi muzycznymi "nowościami" ;)

Po pierwsze, dostałam się do finału konkursu internetowego "The Voice of Radio Strefa Muzy 2", dzięki czemu radio to emitowało moje wykonania;) Oto jedno z nich:


Ponadto pracowałam nad blogiem prezentującym moją muzyczną działalność komercyjną. Zapraszam do obejrzenia, a gdyby ktoś z Was potrzebował występu na imprezę okolicznościową, firmową itp, to zapraszam do kontaktu :)

Na koniec kilka filmików, które w ostatnim czasie nagrałam:

Cover mojego ulubionego utworu Lady Gagi w wersji akustycznej:



Moja taneczna propozycja na Karnawał. Utwór można pobrać za darmo tu:https://soundcloud.com/gosiagrudniak/rita-tylko-tancz-radio-edit?in=gosiagrudniak/sets/rita-tylko-tancz


Piosenki świąteczne, które wykonywałam na jednej z oprawianych imprez firmowych:


Niebawem pojawią się kolejne przepisy - powstaje ich teraz sporo, bo zwyczajnie nie mogę jeść wielu kupnych potraw, muszę więc kombinować w kuchni ;)

poniedziałek, 26 października 2015

Pomożcie wygrać międzynarodowy konkurs piosenki!

Odważyłam się na udział w ciekawym konkursie organizowanym przez firmę Shure pod nazwą Shure Vocal Mastery. Polega on na zgłoszeniu swojego wykonania własnej piosenki w formie audio poprzez Soundcloud. Utwory z najwyższą liczbą odsłuchań zakwalifikuja się do etapu oceny przez jury, dzięki czemu wygrac można mikrofony marki Shure oraz warsztaty wokalne zakończone nagraniem w profesjonalnym studio. \
Dlatego też chciałabym Was prosić o odsłuchanie piosenki :) Chętnie usłyszę także Wasze opinie o utworze i o wykonaniu:
https://soundcloud.com/shure-europe/with-you-by-rita-raga

Dodatkowo nagrałam filmik z częścią wykonania tego utworu, możecie zerknąć poniżej (to tylko frgament - cały utwór znajduje się pod linkiem powyżej) ;)